Cześć, jestem YaaL i jestem uzależniona od czytania.

Nie pamiętam czasów, kiedy czytać nie umiałam. Do zerówki poszłam z notką od rodziców „uważać na spacerach, bo może zostać przy kiosku, czytając czasopisma albo opakowania wystawionych produktów”. W podstawówce regularnie wracałam do domu z uwagą „znowu czyta na lekcji”.

Dalej było już tylko gorzej. Statystyczny Polak podobno czyta ½ książki rocznie (biorąc pod uwagę, że znacząco tę statystykę podnoszą dzieci i młodzież szkolna, wynik ten brzmi dość przerażająco) — w takim razie średnio wyrabiam (w wieku już zdecydowanie nie szkolnym) jakieś, hmmm, 10000% tej normy?

To ja pójdę sobie zrobić herbatę, a jak będzie się zaparzać, poczytam skład i blurba na pudełku… a wy?