Za oknem zimno, ciemno, mokro i wietrznie. W ramach poprawy nastroju znajdujemy w kuchni:
- mocno przejrzałe banany — zależnie od wielkości i natężenia złego humoru 2-4 na osobę,
- bakalie — w wersji podstawowej orzechy włoskie, ale jak ktoś lubi, to może dodać i rodzynki, migdały czy inne figi,
- miód,
- szczyptę cynamonu czy wanilii, albo i nie,
- w wersji „tylko dla dorosłych” trochę rumu.
Banany obieramy, kroimy na mniejsze kawałki, które miksujemy z miodem, rumem i cynamonem na puszystą masę. Dorzucamy bakalie, lekko mieszamy. Przekładamy do salaterek, chowamy na kwadrans-pół godziny do lodówki. Po wyjęciu z lodówki możemy, ale naprawdę nie musimy, udekorować bitą śmietaną. Podajemy.
Oprócz „poprawiacza humoru” świetnie sprawdza się w awaryjnych sytuacjach, kiedy spadną nam na głowę goście, a nie bardzo jest co im podać — robi się błyskawicznie, dobre, dodatkowo zaś dość skutecznie zapycha powodując błogie rozleniwienie.
Uważam, że publikowanie tego typu wpisów powinno być sądownie zakazane ;)
Dlaaaczeeegoo?
Popieram Mikołaja :)
„powinni tego zabronić” :)
Stanowczo protestuję, wiecie jak tym się skutecznie pacyfikuje marudnych gości?
Pacyfikuje i owszem, ale nawet nie wiesz, jak się czuje głodny łasuch po przeczytaniu czegoś takiego :)
Mwahahaha, zaśmiała się YaaL demonicznie.