Tak sobie siedzę i myślę, i przychodzą mi do głowy różne dziwne myśli.

Na przykład — skąd w ludziach bierze się ten pęd do wyważania otwartych drzwi — pisania po raz stotysięczny galerii, bloga, maszynki do aktualności… Czy strona, której nie wyrzeźbili od zera „temi ręcami”, jest mniej ich?

Gdybym też miała takie zapędy, ta strona by wciąż nie istniała, bo zwyczajnie brakuje mi czasu na mozolne dłubanie czegoś, co już zostało napisane. Właśnie dlatego używam gotowego systemu, przykrojonego do moich potrzeb. Może i nie działa idealnie tak, jak sobie wymyśliłam, ale jest wystarczająco zbliżona do mojej koncepcji, żebym nie wyrywała sobie włosów z głowy przy każdej okazji.

Niewykluczone, że ma to coś wspólnego z męskimi hormonami i głęboko zakorzenioną potrzebą wykazania się lub brakiem poczucia wartości własnego czasu. Chyba mnie coś w życiu omija, ale źle mi z tym nie jest.